Mała kraina psów, gdzie wszystko jest piękne.
Pokiwała łbem zakłopotana. Patrzyła się w inne miejsce.
- Jeszcze raz przepraszam...
Offline
Julia nic nie mówiła, patrzyła się w księżyc, nadal milcząc. Merdała powoli ogonem, raz w jedną, raz w druga stronę.
Offline
Skeet zaczął lizać swoją łapkę, ponieważ go trochę bolała od potknięcia się. Spojrzał potem na księżyc i gwiazdy, lubił patrzeć na to. Jednakże w bezpiecznym miejscu, bo to miejsce nie było bezpieczne.
Offline
Słychać było, jak kundelka sapie. Nie czuła się zbyt dobrze ostatnimi czasy. Radziła sobie jednak sama.
Offline
Pokiwała łbem, odwróciła się nagle i zaczęła iść w głąb puszczy, nie mówiąc ani słowa. Merdała ogonem między krzakami, czyniąc hałas.
Offline
Odwróciła się. Milczała chwilę, wsłuchała się w cykanie świerszcza. Po chwili zorientowała się, że Skeet ją o coś pytał.
- Będę szukać miejsca do snu.
Powiedziała spokojnie Julia.
Offline
Skeet nigdy nie lubił sam chodzić po lesie, tzn po puszczy i to jeszcze w ciemności. Trochę się bał wewnątrz.
Ostatnio edytowany przez Skeet (2013-09-14 22:05:41)
Offline
Zaśmiała się krótko.
- Boisz się zostać sam?
Usiadła.
- To tak jak ja.
Offline
Podrapała się za uchem. Drapiąc się zaczęła mówić.
- Ja niestety już tak. Dużo czasu włóczę się sama.
Offline
- Sama? Ja podróżowałem często z bratem, może to dlatego nie przywykłem do samotnych wędrówek.
Zaśmiał się lekko i ziewnął.
- Chociaż dobry pomysł miałaś, nie podoba mi się ta puszcza.
Offline