Mała kraina psów, gdzie wszystko jest piękne.
To wszystko przed pałacem. Jest to piękne miejsce, niebo jest tu fioletowe, jest bardzo zielono a na horyzoncie widać zamek z kryształów.
Offline
Sunny westchnęła.
- Nareszcie w domu...
Znów jednak skrzywiła się z bólu. Luna rozejrzała się, lud już się zebrał.
Offline
Luna spojrzała na Sunny. Brązowa miała otwarty pysk, z którego ciekła krew. Na horyzoncie pojawiła się pomarańczowa husky, wyglądała jakby płonęła.
Offline
Luna podbiegła do płonącej husky i przytuliła ją. Królowa podeszła i jedyne, co potrafiła z siebie wydobyć to ''oh''. Widząc Sun w tym stanie wyszeptała.
- Nie mamy czasu.
Zaczęła iść w stronę pałacu. Luna dała znak Hurreinowi i Maxowi, by szli za nią.
Offline
Sunny szepnęła.
- Nie chcę umierać...
Offline
- A jeśli...
Znów skrzywienie się z bólu. Jej sierść była teraz brunatno-szara, a jej oczy tak bardzo jasnoniebieskie...
Offline
W pewnym momencie Sunny z głośnym piskiem, wbiła pazury przednich łap w ziemię, dosłownie skręcała się z bólu.
- Nie mogę... nie wytrzymam... to tak... boli...
Offline