Mała kraina psów, gdzie wszystko jest piękne.
Miejsce zabaw szczeniaków i nastolatków.
Offline
Luna siedziała nad rzeką i patrzyła się w zachodzące słońce. Po pewnym czasie użyła swej magii i wzniosła księżyc. Niebieska poświata ogarnęła większość krainy.
Offline
Nick przyszedł i usiadł koło Luny.
Offline
Luna obejrzała się i uśmiechnęła szeroko.
- Nick!
Offline
Nicka nie było. Luna spała nad brzegiem rzeki (czas jest taki jak na prawdę). Słysząc powitanie otworzyła jedno oko i uśmiechnęła się. Dosyć słabo wyrzekła.
- Cześć...
Offline
Luna miała coś powiedzieć, ale przerwało jej to długie ziewnięcie. Wyprostowała ciało niczym kocica i obróciła się w stronę Maxa.
- Nic, nic... jestem tylko trochę śpiąca.
Offline
Luna leżała do niego tyłem, ale miała odwróconą do niego głowę. Uśmiechnęła się i potoczyła po nim wzrokiem, od góry do dołu. Potem odwróciła głowę.
- Dobrze, dobrze... ale ostatnio nie mam co robić... Sunny znika na całe dnie...
Tymczasem jakiś cień skradał się w krzakach.
Offline
Luna westchnęła i miała coś powiedzieć, gdy nagle odwróciła się. W krzakach coś zaszeleściło i wyszli z nich Alex i Diamond, chichocząc.
Offline
- Hej wam.
Alex roześmiał się i usiadł koło Luny, z którą zawsze lubił się przedrzeźniać. Jego potargana sierść jak zwykle odstawała w różne strony. Luna obróciła się i spojrzała na psa. Diam stał koło Maxa.
Offline